Wuhan to ogromne miasto - a właściwie takie chińskie Trójmiasto, tylko ze składa się z 3 ogromnych molochów.
Rano poszliśmy z Zenem kupić bilety na dzisiejszy pociąg do Kantonu (11 h jazdy). Jak chłopaki już wstali to nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do Starbucksa. Kawa i ciastko robią dobrze.
Potem długa wyprawa taksówką przez 2 co do długości most na rzece w Chinach (tak mówił Zen). Tam zabudowa typowo europejska. Kiedyś wszystkie te budynki były w rekach europejczyków, którzy kontrolowali cały handel.
No i prom przez rzekę Jangcy. 3 co do długości rzeka na świecie (średnio ok. 6300 km - zależy kto podaje), no i najdłuższa rzeka Azji. Ledwo widać drugi brzeg, a unoszący się smog potęgował wrażenie odległości.
Wieczorem impreza dla znajomych i set DJski Zena oraz zmasakrowany przez rozłączanie prądu set dramendbejsowy Minoo.