Jazda pociągiem w Chinach to kolejne doświadczenie zupełnie dla nas nowe. Zanim dotarliśmy na stacje kolejowa, przejechaliśmy sie metrem w Guangzhou (Kanton). Taki długi pociąg - widać początek i koniec - żadnych podziałów na wagony.
No i nasz pierwszy pociąg nocny. Mięliśmy przed sobą 8 godzin jazdy do Changsha. Kuszetka nieziemska, bo nie ma przedziałów. Wszyscy grzecznie wchodzą, rozkładają pościel i idą spać. Człowiek wstaje na miejscu - może nie do końca wypoczęty, ale a pewno nie zmęczony do granic możliwości.
Na zdjęciach widać to, co my widzieliśmy w Changsha po wyjściu z pociągu. Długa, niekończąca się aleja, z wielkimi budynkami po obu stronach. Przytłaczająca sprawa.
Kolejny nasz pociąg to pospieszny z Changsha do Wuhan. Tylko 3 godziny jazdy. Kazdy znowu grzecznie siada na swoim miejscu i jedzie sobie spokojnie. Podczas jazdy dostajemy czasoumilacze. Co chwile przechodzą panie i oferują sprzedaż jedzenia i picia. To co dla nas bylo szokiem to wejście sprzedawców. Raz panie, raz panowie, oferują rożne rzeczy - począwszy od bransoletek a skończywszy na jakiś filtrach do palenia papierosów. Gadają najgłośniej jak się da. Sa radośni i pomocni. Wszyscy w mundurach kolejowych!
Jeśli człowiek nie zwraca za bardzo uwagi to może powiedzieć, ze widoki za oknem są dokładnie takie jak u nas. Ale wg mnie warto spojrzeć za szybę. Właściwie ciężko znaleźć skrawek ziemi, która nie byłaby uprawiana w jakiś sposób. Mimo wielkiego upału, wszędzie sprawny system irygacyjny nawadniający małe, większe i ogromne pola ryżu. Wioski ze spokojnie przechadzającymi się mieszkańcami robią wrażenie cichych i niedostępnych. Właściwie to nic co za oknem nie jest takie jak w PL.