Jak widać, jedzenie w restauracji nie obyło się bez spotkania oko w oko z umarłym kurczaczkiem.
Poza tym, jedna z najlepszych potraw to ta ostatnia, na ciemnym okrągłym talerzu - jakaś roślinność to była, ale co dokładnie, trudno powiedzieć.
Jak widać na zdjęciach, dopiero byliśmy początkującymi użytkownikami pałeczek :-)
Pewnego dnia odwiedziliśmy studio, które w dość dużym bloku miał znajomek Zen Lu i Wong Kinga.
No i okazało się, że możemy na chwilę odejść od laptopów i zaszaleć.
Wreszcie skończyły się tylko spekulacje i na chwilę powstała grupa TRUE HEAVY METAL BAND
Pablo: Vocals
Wong King: guitar
Nejmano: Drums
Greg: bass
Pierre Picard sent me some photos his crew took during our show in Guangzhou.
Enjoy !!
Małe uzupełnienie materiałów z podróży. Tym razem dwa filmiki (niestety złej jakości bo pochodzą z tel.). Na pierwszym można nieco dokładniej zobaczyć jak wyglądały prezentowane już na zdjęciach ogrody Foshan. Drugi to zwykła nocna przejażdżka busem w Hong Kongu (chyba słowo "zwykła" nie pasuje do Hong - Kongu;)
Foshan
Hong - Kong
Hong Kong to niezwykła energia. Czegoś takiego nie doświadczyłem dotąd w żadnym z miast europejskich. Niesamowita ilość ludzi w ogromnym pędzie. Malutkie sklepiki wciśnięte między sześćdziesięciopiętrowe wieżowce. Do tego uroczy dwupiętrowy tramwaj i lewostronny ruch. No i jeszcze jeden z najbardziej aktywnych potów na całym świecie.
Mieszkaliśmy w samym centrum wyspy Hong Kong, pośród wieżowców, na Causway Bay. Nasze mieszkanie mieściło się na szczycie wieżowca, na 14 piętrze. Widok na wieżowce obok widać na zdjęciach. Jeden z nich jest burzony ogromnymi młotami pneumatycznymi zamontowanymi na koparkach, na kolejnym z nich ktoś postawił coś na kształt kurnika z anteną satelitarną. Widok z okna, na okna sąsiadów i właściwie zsyp wszelkich nieczystości i plątaninę rur kanalizacyjnych.
Pojechać tam oznacza zakochać się w tym mieście. Ale dłuższego mieszkania tam nie potrafię sobie wyobrazić. Dobrze jest pojechać do HKG i nabrać energii, po to by ją potem wydatkować w pozytywny sposób. Niezapomniana przygoda! HKG zostaje w człowieku do końca życia!
Taffic Lights in Hong Kong - play mp3!
It was my last day in Hong Kong. I got up at 9 am and decided to see the Giant Buddha (Lantau Island). Together with Zen Lu we tried to find the right bus. It was difficult, but finally, using 3 busses we managed to get to the top of the mountain.
To get to the Lantau island you have to cross the Tsing Ma Bridge. The world's longest road-and-rail suspension bridge, the graceful 2.2-kilometre Tsing Ma Bridge is one of the landmarks of Hong Kong.
The world's tallest outdoor seated bronze Buddha sits serenely atop Ngong Ping plateau amid spectacular mountain scenery. We also visited the nearby Po Lin Monastery. Although we were very tired, we had a lot of fun. I will remember my last day in Hong Kong forever.
Thank you ZEN LU !!
Big Buddga Birds - play mp3!
I żeby tradycji stało się zadość – wszystko co dobre kiedyś się kończy. Trochę trudno się przestawić na normalny tryb szarego dnia, no ale pomalutku. Poniższa relacja dobrze oddaje charakter całego wyjazdu – choć wiadomo poza obiektywem również sporo się działo;) Pomijając całość związaną z koncertami – masa fajnych ludzi, miejsc, dużo serdeczności i gościnności. Chyba można spuentować – było dobrze...
Opis potem... Muza potem...
ChoP vol. 1 (Zen Lu + Greg Bojanek) - Live @ Videotage HKG - play mp3!Dzisiaj udalismy sie na zakupy w Shenzhen. Ogromne miasto - jak każde Chinach, ale mam wrażenie, że jakos lepiej rozplanowane. Wiecej w nim "powietrza". Może dlatego, że ma ok. 30 lat (wczesniej to byla jakas wioska rybacka).
Widać na zdjęciach moje przymiarki do zakupu "rybiego oka". Spełzły na niczym. Za to kupowanie herbaty sprawiło nam wiele radości. Strzeliste wieżowce, a gdzieś wśród nich malutki sklepik, prowadzony przez panią i pana. Pani zajmowała się generalnie ceramiką, a pan przygotowaniem herbaty. Oczywiście z zachowaniem pełnego rytuału. Jak chcesz kupić jakiś gatunek, pan przygotowuje napój. Na początek herbata (jak to Zen określił, "miedzy zieloną a czerowną"), potem typowa zielona i w końcu lepszy, droższy gatunek zielonej. Wszystko przepyszne. Pierwsze zalanie czareczek to wyparzenie. Ciecz wylewa się na tego zwierza, którego widać na fotkach. To ma przynosić szczęście. Potem próbowanie. W tym czasie wybraliśmy tez dzbanuszki, a pani zawiązała na nich czerwone sznureczki - tez na szczęście. Nie należy ich potem urywać. Dzbanki muszą mieć dobre "brzmienie" ! Na prawdę mile spędziliśmy w tym sklepiku chyba ok. 45 minut. Ciekawe doświadczenie.
To jest niesamowite. Na zdjeciach widzicie staje metra w Guangzhou. (ale wszedzie gdzie bylismy jest tak samo). U nas jednego czlowieka zabilo, a mlody niewidomy dziennikarz radiowy stracil konczyne, tylko dlatego, ze warszawskie metro nie ma zabezpieczen na krawedzi. Podobno testowane sa takie metalowe wypustki, ktore niewidomy bedzie mogl wyczuc. Z tym, ze aby je zastosowac trzeba zmienic jakies prawo. A czy ktos je zmienia? Czym zajeta jest "gora"? Tu nie ma problemu. Po prostu na krawedzi peronu sa szklane sciany i wszystko zalatwione. Na dodatek pociag zawsze trafia tak, ze drzwi scian i drzwi pociagu nie mijaja sie! U nas wychodziloby sie pewnie 20-centymetrowa szpara!!!
Druga sprawa - zwykly podmiejski pospieszny z kantonu do Shenzhen. Jak weszlismy to przezylismy szok. Siedzenia jak w samolocie, przed wejsciem darmowa woda (kto chcial). Czysto! Po drodze oferuja kawe i inne napoje i przekaski. Cichutko - szyny nie stukaja. I ta predkosc. Ok. 180 km/h to standard. U nas w kraju ostatnio testowano pociag z zawrotna predkoscia 160 km/h. Minoo to spec, wiec mamy info z 1 reki. Jak sie na to patrzy to widac, ze jestesmy w jakims totalnym bagnie, z ktorego jeszcze dlugo nie wyjdziemy.